czwartek, 3 maja 2012

coś starego...


Kilka dni temu mój syn znowu dorabiał klucz do szatni w szkole... Stwierdził, że te kluczyki są tak maleńkie, że zawsze gdzieś je zawieruszy. Oczywiście jak klucz już dorobił to znalazł się i jego poprzednik:-) Cóż, złośliwość rzeczy martwych... Gdy Kamil tak biadolił, że nigdy nie może znaleźć klucza to przypomniały mi się takie plecionki filofun, którymi bawiłam się dawno temu. Poszperałam w starej szafie i znalazłam kilka żyłek. W efekcie tego powstały breloczki do obu kluczy:



Ponieważ ja należę do osób, które jak coś robią to przeważnie "hurtem" to w wyniku tego do kolekcji breloczków dołączyły następne. Teraz czekają tylko na kolejne klucze:


A tutaj wstawię Wam zdjęcie firanki do kuchni, którą uszyłam mając jeszcze nogę w gipsie... Zdecydowanie nie polecam szycia na maszynie z usztywnioną nogą. Jest to zwykły kreszowany materiał do którego doszyłam żółto-zielony fragment u góry i obszyłam żółtą lamówką:


Na firance oczywiście moje motylki szydełkowe:-)

1 komentarz: