środa, 27 czerwca 2012

powtórka z rozrywki...;-P

I znowu... bransoletki... Dopiero jak wstawiłam zdjęcia to zobaczyłam ile tego już mam. Pora odstawić to na bok a zacząć robić coś innego. Muszę powiększyć kolekcję kolczyków i korali/zawieszek.
Tutaj 2 (z kilku już jakie zrobiłam) bransoletki w stylu Chan Luu. Połączenie czerwieni, czerni i bieli, zapięcie - szklany guzik w kształcie kwiatu.


I czarne koraliki zaplecione białym sznurkiem:

A teraz "wysyp" bransoletek shamballa. Różne kolory sznurków, różne koraliki. Nie ma sensu opisywać kolejnych, więc tylko pooglądajcie sobie zdjęcia:-)








piątek, 15 czerwca 2012

to wciąga...

Często podglądam blogi z biżuteią, podziwiam, zachwycam się pomysłami, doborem produktów, kolorów... i oczywiście zazdroszczę talentu autorom. Po wielu takich odwiedzinach zdecydowałam się spróbować zrobić coś swojego. Nie są to super dopracowane rzeczy, sznurek czy rzemyki nie są idealnie wklejone w końcówki, oczka są trochę nierówne i krzywo zaokrąglone, ale dla mnie to najfajniejsza biżutka, bo tylko moja:-)
Przeglądając zawartość kuferka z biżuterią natknęłam się na zerwany długi sznur sztucznych grafitowych perełek. Czekał cierpliwie od dłuższego czasu na naprawę, ale stwierdziłam, że pora zrobić z niego coś nowego. Różnej długości gwoździe, do tego szklane koraliki/dyski, krawatka i mam swoją zawieszkę do łańcuszka:


Szklane koraliki/dyski w połączeniu ze srebrnymi przekładkami i sztucznymi perełkami w kolorze ecru, stały się kolczykami (dopiero teraz zauważyłam, że muszę dokupić baranki do bigli):

A tutaj wykorzystanie znowu grafitowych perełek, szklanych dysków, stalowej linki w bransoletce gwoźdie i angielskie bigle do kolczyków. Muszę poprawić bransoletkę, bo zapomniałam wstawić jednego szklanego koralika i są rozłożone nierównomiernie:-(

Duże, bo 20mm akrylowe dekorowane kule w kolorze popielatym w zielone ... ciapki (?), do tego szklane w jaśniejszym kolorze koraliki, sznurek woskowany i mam swój pierwszy naszyjnik:-)

Tutaj coś co chyba polubię na dłużej: łańcuszek z grubymi ogniwkami, zawieszki plus koraliki i wyszła mi:

A teraz powtórka robionych wcześniej bransoletek ze sznurka, koralików, rzemienia. Ta jako zapięcie ma wykorzystany w tej samej kolorystyce koralik/walec:

Tutaj zapięciem jest znaleziony na strychu i odcięty od jakiejś starej kamizelki ozdobny szklany guzik:


Tutaj również guzik, natomiast bransoletka jest na tyle długa, że przeplatamy ją dwa razy:


I ostatnie już zdjęcie, ale tym razem nie biżuteria, tylko moje ukochane "okienko storczykowe":

środa, 13 czerwca 2012

jestem, więc... czytam

Od zawsze uwielbiam czytać. Pamiętam jeszcze z czasów szkolnych, że byłam praktycznie jedyną osobą, która przeczytała lekturę a nie jej streszczenie. I chociaż zdarzyło się trafić na chały, szmiry itp. to jednak wśród wielu tytułów było kilka "perełek". W ostatnich latach tych książek było mniej niż wcześniej - wynik braku czasu. Rodzina, praca połączona z równoczesnym studiowaniem nie sprzyja lekturze. Do tego oczywiście próby tworzenia... stanowczo doba jest za krótka. I nagle okazuje się, że ktoś daje nam znak, że pora przysiąść na d..ie (dosadne, ale prawdziwe). W moim przypadku tym znakiem było złamanie nogi, unieruchomienie na 10tygodni w gipsie... Nie życzę nikomu... Znajomi stwierdzili, że to właśnie przez to jak żyłam. Zawsze robiłam kilka rzeczy na raz, wszystko chciałam opanować, starałam się każdemu pomóc, dla każdego coś zrobić nie zaniedbując pozostałych. Nawet wracając po nocnym dyżurze nie kładłam się spać, bo tyle mam rzeczy do zrobienia... Książki trafiały się, ale stanowczo zbyt rzadko. Tyle dobrego, że nie należałam do statystycznej grupy i jednak czytałam więcej niż jedną książkę w roku - były miesiące, że przeczytałam 1 tytuł a zdarzało się, że w miesiącu 3-4 książki zagościły na mojej szafce nocnej.
Pisałam chyba wcześniej, że czytam "Cukiernię pod Amorem" Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk - mnie się spodobało tak, że trzy tomy sagi przeczytałam w tydzień. Co najbardziej zawładnęło moim sercem - chyba forma w jakiej napisana jest powieść. Każdy tom to losy kolejnych odłamów drzewa genealogicznego współczesnej bohaterki Igi. Losy przedstawione są w sposób wyjątkowy, wątki historyczne przeplatają się ze współczesnymi a całość trzyma w napięciu do samego końca. Kanwą historii jest odkrycie na rynku niewielkiego miasteczka zmumifikowanych zwłok kobiety. Nie byłoby w tym nic wyjątkowego, gdyby nie pierścień, o którym od zawsze mówiło się w rodzinie Igi. Skąd znalazł się przy zwłokach kobiety? Kim ona była? Jaką rolę odegrała w losach rodziny Hryć? O tym możecie przeczytać właśnie w tej sadze (zdjęcia ze strony internetowej http://merlin.pl/)

Kolejna książka, którą praktycznie połknęłam to "Tysiąc wspaniałych słońc" K. Hosseiniego. Piękna historia Mariam, dziewczyny / kobiety żyjącej w Afganistanie. Całość można opisać chyba tak: talibowie, wojna, kultura muzułmańska, wielożeństwo, miłość i nienawiść... Niewiem jak ująć wszystko w jedną spójną całość. Historia Miriam, bękarta, jest tak realistycznie przedstawiona, że czasem miałam wrażenie, że jestem obok niej... Młoda dziewczyna noszona na rękach przez starszego męża traci w pewnym momencie łaski, gdy dochodzi do poronienia... Małżeństwo staje się męką... Po wielu latach dołącza do rodziny młodziutka 14-letnia córka sąsiadów - Lajla. Ona daje mężowi Miriam Raszidowi to czego ta nie mogła mu dać, czyli syna. Najpierw rodzi jednak córkę... ale to trzeba przeczytać. Początkowa wrogość, nienawiść obu żon Raszida przeradza się w głęboką przyjaźń między kobietami, przyjaźń, dla której warto poświęcić wszystko, dla której warto umrzeć... zdjęcie ze strony http://lubimyczytac.pl/




I na koniec książka, którą aktualnie czytam. Wyobrażacie sobie, że co rano budzicie się w obcym domu, przy boku nieznajomego, w obcym ciele?... Christine, główna bohaterka książki cierpi na zaburzenia pamięci, amnezję. Przed dwudziestoma laty uległa wypadkowi, którego trwałym i nieodwracalnym skutkiem jest wyjątkowo rzadka postać amnezji polegająca na utracie pamięci krótko i długotrwałej. Christine pisze na polecenie neuropsychologa pamiętnik, w którym opisuje wszystko co wydarzyło się każdego dnia, wszystko co sobie przypomni, ale rano nie pamięta nawet o istnieniu pamiętnika... O tym przypomina codziennie jej lekarz. A pierwsze słowa w pamiętniku to... nie ufać Benowi (mąż)... Świetny thiller psyhologiczny, godny polecenia. Ja zaczęłam czytać "Zanim zasnę" J.W. Watsona dzięki koleżance. Poleciła mi książkę, którą czyta się jednym tchem.
zdjęcie ze strony http://lubimyczytac.pl/

To na tyle w temacie innym niż robótkowo:-) Kolejny niedługo, muszę tylko "obfocić" moje biżutki, bo trochę tego ostatnio powstało.

wtorek, 5 czerwca 2012

zaaaległości...

Ależ mnie tu nie było... aż głupio się odzywać po tak długiej przerwie. Zrobiło się cieplutko, chodzę na zabiegi rehabilitacyjne a doba jak miała tak ma tylko 24godz. Oczywiście nie było tak, że wogóle nie zaglądałam na Wasze blogi, codziennie prawie podczytywałam co się u wszystkich dzieje, niekiedy zostawiałam po sobie ślad w postaci komentarza:-) Na napisanie posta u siebie czasu zabrakło.
A oto co powstało, gdy mnie tu nie było.
Bransoletka z rzemyka 1mm, koralików drewnianych 10mm, inspiracja ze strony Pasart-u, link tutaj. Ponieważ to moja pierwsza bransoletka więc proszę o wyrozumiałość;-)

Tutaj bransoletka ze sznurka woskowanego 3mm, w 4 rzędach zamieściłam różne resztki koralików 8mm jakie miałam w domu, ta należy do moich ulubionych:-)


A tutaj bransoletka do której powstania przyczyniła się Marzena z bloga http://marzena-handmade.blogspot.com/. Nie jest ona tak śliczna jak dzieła Marzenki, które zamieściła m.in. tutaj, zakończenie też zrobiłam zwykłe makramowe, bo nie znalazłam żadnych ciekawych guzików u siebie. Koraliki drewniane 10mm, sznurek woskowany 3mm i 1,5mm.


I jeszcze kolczyki:


i następne 2pary:

Mam nadzieję, że nie zanudziłam i że taka dłuższa przerwa już mi się nie przytrafi. Sorki za jakość zdjęć, ale ja nie potrafię robić takich ślicznych fotek jak widzę na Waszych blogach:-(